Każden esej zawszem zaczynał jakąś sentencją wiekopomną. Jako,
że tradycja piękna – pozwolę sobie i tym razem nastrój stworzyć refleksyjnie
zauważając – Ale ten czas zapierdala.
Ledwiem odłożył pióro przed wakacjami żeby paluszki
opuchnięte od twórczości zawodowej i prywatnej odpoczęły a tu jeb, jeb -
blog.pl się sprzedało i zmieniło w jakąś jebaną poczwarę wordpressu w której
należy moderować komentarze będące reklamami środków na powiększenie średnicy
sutka (co w sumie nie jest takie złe jak się ma małe sutki). Jakby tego było
mało upadło 2000 biur podróży i żaden prawdziwy Polak nie wyjechał do Egiptu,
oddano szereg autostrad i dróg ekspresowych, a MONIKA RICHARDSON WYDAŁA KSIĄŻKĘ,
no globalne szaleństwo.
Trendy i mody natomiast zmieniają się tak
szybko (w końcu tymczasowo mieszkam w stolicy – mieście stylu i seksu), że rano
wychodzę do roboty w koszuli w paski a po połedniu wsiadając do auta na
parkingu dla lemingów jestem lżony, obrzucany pomidorami ekologicznymi i wyśmiewany okrutnie bo paski zdążyły już
wyjść z mody, powrócić i wyjść raz jeszcze!!!
Już dawno pozbyłem się złudzeń, że w kuźniach losów świata –
czyli dajmy na to w Charlotte na pl. Zbawiciela będę wystarczająco zajebisty
aby usiąść se choćby na skrawku chodnika i ponarzekać wraz z resztą
arcyhipsterskiej nadboskości na OBSŁUGĘ. AH KOSZMARNĄ AH KOSZMARNĄ OBSŁUGĘ W
SZARLOCIE. Ujebałem sobie nawet podeszwę w konwersach olstarsach ale
sobie myślę, że hipsterzy w warszawie nie są na tyle głupi, żeby samemu sobie
podeszwy w swych konwersach olstarsach ubrudzać i od razu by mnie- uzurpatora –
rozpoznali i zniszczyli wzrokiem. Na pewno jest jakiś wyspecjalizowany
konceptualny butik na rogu usrańskiej i srajtaśmskiej, który oferuje
zagraniczny specyfik fer-trejd do ujebywania podeszew.
Siedzę więc cicho na
łóżku w małej norze na Bemowie i majtając nóżką w brudnawym, nowiutkim
konwersie snuję sny o potędze. Czas zapierdala a ja dalej na tym łóżku i złazić wcale nie
mam ochoty bo świat bardzo nieprzyjaznym miejscem się stał. Tygodnik „Uwarzam Że” święci tryumfy dzięki wkładowi
intelektualnemu prawicowego homoseksualisty-konserwatysty. Rytm życia i ramy
dozwolonego oraz zarazem niedozwolonego określają fejsbukowe skarbnice wiedzy –
nowe nowsze i najnowsze testamenty, pełne ironii i cynicznego eskapimu,
bodeler, żene, sartr i bożole nuwo.
Faszyn from raszyn, krakowski, warszawski, szczeciński
leming to arcydzieła z gatunku fenomenalnych. Wnikliwie i bezlitośnie piętnujące
świat niefajny. Życie autorów tych fontann wiedzy musi być wypełnione walerianą
i hydroksyzyną, bo jak to wszystko w dobie internetu ogarnąć, ocenić,
spłentować, pokwlejać napisy fotoszopie
i NIE DAĆ SIĘ ZŁAPAĆ na robieniu tego, co samemu uznaje się za wiochę?
Do lidla nie można, chilli zet to obciach, telemarketer to
podły chuj bez godności, przedstawiciele handlowi to świnie, szmaty i okurwieńcy,
korporacje to nadmuchane gazami ścierwa, wypełnione białymi robakami, ba nawet
konsultantka z Avonu powinna ze wstydu odpiłować sobie głowę metalowym kółkiem
do pizzy. A propos wiochy – wiocha też jest fe. Każda bezlitośnie każda. Od
powiatu do stolicy województwa. Lublinie, Grudziądzu – zapadnijcie się pod
ziemię! Rzeszowie, Przemyślu – zjebiajcie na Ukrainę! FAK JU! Niech mi tu nikt
się nie ośmiela migrować za robotą tylko w czworaki, dyby i żreć kamienie wy
kurwy! Zabierać RDZENNYM MIESZKAŃCOM DUŻYCH MIAST PRACĘ! TFU KURWA! PTFU!
Eh. Wieszczenie prawd i surfowanie po falach coolerstwa musi być trudne. Bo nie dość, że ramy filozoficzne trzeba
wyznaczać, to jeszcze mieć oczy dookoła głowy i w dupie aby dokonywać
wnikliwych i bezlitostnych obserwacji rzeczywistości. Nowi bogowie cool
odczuwają również potrzebę wyniesienia na ołtarz poczucia zajebistości własnej
gdy jadą tramwajem i widzą kogoś ŹLE ubranego. Świat to wybieg. A wybieg to nie
w zoo do chuja tylko na berlińskim bread&butter. Trawmaj to interneszynal models asosjejszyn. I tu dysonans bo jak widać tramwaj z wnętrza limuzyny którą cool-nouveau podróżują na co dzień? To zresztą nieważne drobna niespójność, nie dyskutujmy o tem. Więc. W tym tramwaju ktoś ma śmieszną bluzkę, albo brzydkie ciuchy – tanie bo z
RASZYNA i w ogóle nie daj boże mieszka i pracuje w Grodzisku Mazowieckim to
normalnie ja pierdole hahahaha „upload picture” na łola faszyn from raszyn i
już świat wie i już świat drży - bo my POTĘPIAMY. NIE ZGADZAMY SIĘ!
PROTESTUJEMY Z POGARDĄ przeciwko koszulce z myszką miki albo białym kozakom i
foletowym płaszczom z miśkiem!
A ja dalej na tym łóżku kiwam nóżką struchlały i na moim NIE
AJFONIE przeglądam wyżej wymienione fanpejdże (choć tutaj źródła podają
sprzeczne informacje co jest bardziej pożałowania godne czy ajfon czy nie, czy
może gumowy pokrowiec na telefonie – bo przecież Ci co naprawdę mają stajla –
telefon noszą bez bumpera co nie).
Przeniesienie na inny, nieco mniej niszowy poziom ogólności również nie napawa optymizmem. Starzy bogowie cool na polskim hafington pouście czyli
natemat.pl pod wezwaniem Świętego Tomasza Lisa – opiekuna tych, którym się udało
kreślą zręcznymi dłońmi i intelektu perłą artkuliki bo w codziennym życiu intelektualnym
jest jak w zoo co najmniej. Należy się
przyjrzeć autorom, ich zdjęciom, dowiedzieć się jakich cudowności dokonali dzięki
świetnie uredagowanej notce biograficznej, a następnie chłeptać ich słowa
łapczywie jakby to gejowska orgia była – twórcy natemat.pl gwiazdami porno, a
marni czytelnicy na kolanach z buzią otwartą czekali na spusty i ogólny
bukkake-armageddon i w ogóle wszystkie słowa z podwójnymi literami obok siebie.
Szerokie spektrum śwatopoglądowe od lewicy do prawicy zapewnia – jak w zoo –
szerokie spojrzenie i intelektualną pełnię bo w końcu jak premier będzie miał
ekspoze i jak się to nałoży z zeznaniami w sprawie malutkiejmadzizsosnowca to
należy zająć stanowisko i zdekonstruować to w świetle swego światopoglądu czyż
nie?A w ogóle nazwisko swoje własne to marka sama w sobie i spierdalać szmaty. czym jest dzieło bez twórcy, monetyzacja, lovebrands i działamy bo non omnis moriar musi coś po nas zostać więcej niźli tylko śruba po implancie na kredyt???